Byłam, zobaczyłam... i nie mogę uwierzyć własnym oczom!
Ten wpis zawiera spoilery.
Jeżeli jeszcze nie oglądałeś filmu, najlepiej odpuść sobie dalszą lekturę.
Czytasz na własną odpowiedzialność.
A więc, właśnie wróciłam z kina i odczuwam natychmiastową potrzebę wypowiedzenia się na temat filmu...
Nie zlinczujcie mnie, ale byłam na wersji z dubbingiem...
Ale spokojnie, z oryginałem też zdążyłam się zapoznać ;)
Poza tym myślę, że dubbing nie był taki zły. Może poza małymi wyjątkami, ale przynajmniej oszczędzono tekstów typu:
"- Zatkało kakao?"
Zacznijmy od tytułowej postaci, a tym samym filmowego złoczyńcy, czyli Ultrona.
Robot z problemami, który nie widzi zasadniczej różnicy pomiędzy pokojem na świecie, a zagładą ludzkości, stworzony przez Starka jako program ochrony naszej planety...
Ultron jest niebezpiecznym przeciwnikiem, jest w stanie zniszczyć całą populację ludzką, ale sceny,kiedy nucił piosenkę z
Pinokia... Miało wyjść strasznie,a wyszło...
...tak średnio.
Samego Iron Mana było trochę za dużo, mimo skromnym zdaniem.
Oczywiście, nie żebym narzekała, bo sceny z jego udziałem były rewelacyjne.
Steve po prostu rozwalił mnie z tą swoją dbałością o kulturę językową twojej drużyny...
Sceny z tej serii należały do moich ulubionych xD
Muszę też przyznać, że humor w tym filmie był na poziomie, co jest olbrzymim plusem :)
A teraz nadszedł czas na mój ulubiony wątek...
Bliźniaki <3
Co do dwóch nowych Avengersów (a w zasadzie jednego, bo tylko Scarlet Witch dołączyła do ekipy; zaraz wyjaśnię dlaczego) muszę przyznać, że pokochałam oboje.
Zarówno za ich indywidualne postacie, jak i za ich cudowną relację <3
Z początku byłam zachwycona postacią Scarlet Witch, jej siłą i
magicznymi zdolnościami. Polubiłam ją długo przed tym, jak obejrzałam film.
Natomiast jej brat, Quicksilver...
Jego też polubiłam (i to nawet bardzo), ale żałuję, bo teraz nie miałabym depresji...
O co chodzi?
Cóż, Marvel postanowił się go pozbyć.
A wiecie, co jest w tym najgorsze, że dopiero co polubiłam tę postać, a tu nagle
BUM!
I Quicksilvera nie ma.
Przeklętym bądź, Joss Whedon!
Dlaczego życie musi być takie okrutne...
Pociesza mnie jedynie to, że Quicksilver nie zginął na marne. Ocalenie Hawkeye'a i tego chłopca jest godne podziwu.
Myślicie, że skończyłam?
Nic bardziej mylnego!
Naprawdę muszę się rozpisać na ten temat... Czasami mam wrażenie, ze vlogi byłyby łatwiejsze, z tą moją tendencją do rozgadywania/rozpisywania się.
|
Umilę wam tę długą wypowiedź przyjemnymi wizualnie obrazkami <3 |
W każdym razie, nadal to do mnie nie dociera.
A czy wiedzieliście, żeby były dwie wersje scenariusza?
W jednej Pietro miał przeżyć...
Jaki jest sens tworzyć nową postać i w tym samym filmie się jej pozbywać?
Gdzie tu logika?!
Tak jakby Marvel kierował się logiką...
Ostatnio przeczytałam, że skoro nie widzimy na końcu ani nagrobka, ani pogrzebu Pietro, to jest cień szansy, że jednak nie umarł. Podobno aktor grający Quicksilvera przedłużył kontrakt... Jest pełno plotek.
Pocieszam się jedynie faktem, że w filmach Marvela, nikt tak do końca nie umiera :)
Czas pokaże, ile w tym prawdy. Na razie czekam na
Captain America: Civil War, gdzie wystąpi Scarlet Witch. Podobno to właśnie ona ożywi brata właśnie w tej części...
Chociaż podobno Pietro ma zostać przywrócony dożycia przez lek, który podano agentowi Coulsonowi.
Równie dobrze, geniusz medycyny, dr. Cho mogłaby użyć tej swojej
kołyski i zrobić z niej wreszcie jej użyć. Przecież chyba temu ma to służyć, prawda?
Za dużo niewiadomych, ale zakończę już te spekulacje... Chociaż mogłabym ciągnąć to duuużo dłużej xD
Zawiodłam się również, gdyż gościnnie miał pojawić się Tom Hiddleston (dla niewtajemniczonych - Loki), który jednak się nie pojawił...
Twórcy uznali, że w filmie i tak jest za dużo wątków itd, a Loki, jak to Loki, mógłby tylko niepotrzebnie namieszać, więc jedyną scenę z nim wycięli...
Ale nic straconego, podobno Lokiego będziemy mogli zobaczyć w dodatkach na Blu-Ray'u.
Poza brakiem Lokiego oraz końcem Quicksilvera drażnił mnie też wątek
Hulk i Czarna Wdowa.
No właśnie,
drażnił.
Po obejrzeniu filmu muszę stwierdzić, że są nawet uroczą parą i nie spodziewałam się, że ich polubię.
Ale czemu się dziwić? Jeszcze do niedawna byłam zwolenniczką Clintashy xD
A skoro mowa o Clincie... Fakt, że ma rodzinę po prostu mnie zaskoczył.
Tego nigdy bym się nie spodziewała.
Żona, dzieci, a najmłodszemu dał na imię Nathaniel
Pietro Barton...
W tamtym momencie drugi raz się poryczałam...
Znów wracam do tematu Quicksilvera...
Ale wróćmy do Clinta. Strasznie spodobał mi się jego rozwinięty wątek. Żona i dzieciaki po prostu urocze. Teraz Clintasha przestała mieć sens xD
A Vision?
No cóż,.wiele osób wyczekiwało go, o czym czytałam na licznych forach, ale dla mnie...
To po prostu kolejny Avenger.
Nic do niego nie mam, rozwala twoimi tekstami, ale oprócz tego nie widzę w nim nic szczególnego, poza tym,że jest jakby ludzkim wcieleniem JARVISA, z jednym z kamieni nieskończoności w czole i potrafiącym unieść Mjollnir.
Poza tym, niezbyt podoba mi się fakt, że kręci coś z Wandą, co można łatwo zauważyć.
Wiem, że jest to wątek z komiksu, ale po prostu mi się to nie podoba :)
Związek z robotem?
That is strange...
Podsumowując, mimo czterech elementów/wątków, które mi nie pasują, film jest rewelacyjny.
Ścieżka dźwiękowa była w porządku, nie tak dobra jak z Thor: Mroczny Świat, ale spodobała mi się.
Nie żałuję czasu spędzonego w kinie, ponieważ nie nudziłam się ani przez moment.
Fakt, momentami myślałam, że z wrzaskiem opuszczę salę...
Marvel wykończy mnie psychicznie.
... ale pomimo to, mogę śmiało powiedzieć, że pokochałam ten film równie mocno, jak pierwszą część.
Jeśli już oglądaliście Czas Ultrona, wiecie doskonale, co czuję, a jeśli nie...
To do kina, ale już! xD