sobota, 30 maja 2015

Na cześć Scarlet Witch

2 komentarze:
Kolejny wpis z cyklu handmade'owych gadżetów. 
Kolejna bransoletka, ale tym razem poświęcona innej, również marvelowej postaci.
 Ponownie posłużyłam się modeliną, w celu wykonania koralików, z tą różnicą, że bransoletka jest na gumce.
O wiele łatwiej jest ją założyć, jedynym minusem jest za bardzo widoczny supełek...
Ale trudno :)


Scarlet Witch polubiłam długo przed tym, jak obejrzałam Avengers: Czas Ultrona.
Po seansie, tylko utwierdziłam się w tym przekonaniu.
Uwielbiam jej postać, dlatego też nowa handmade'owa bransoletka wydała mi się dobrym powodem do okazania Scarlet Witch należnego podziwu ;)

Każdy koralik to jedna literka imienia, a w zasadzie pseudonimu.



Wbrew pozorom, na czarnym koraliku nie ma litery "M".


W sumie, nie miałaby ona związku z tematem bransoletki.
Otóż tajemnicze "M" to nic innego, jak symbol komiksowej Scarlet Witch.
Troszkę (BARDZO!) krzywo mi wyszło xD


Kolory to oczywiście czerni czerwień,chociaż czerwony zdążył nieco wyblaknąć podczas przygotowania...




Niestety, tej bransoletki nie zaprezentuje żadna z moich figurek.
Funko wyda figurkę Scarlet Witch dopiero w sierpniu, a o Quicksilverze nadal nic nie wiadomo...

Zaraz strzelę focha... 
... albo bardzo się zdenerwuję xD

To już druga bransoletka w mojej marvelowej kolekcji.
Jestem teraz w trakcie przygotowywania trzeciej. Zgadniecie, jakiej postaci będzie dotyczyła? ;)

poniedziałek, 25 maja 2015

I am mighty

2 komentarze:
Kolejna figurka, o której wspomniałam ostatnio jest już u mnie, właśnie przed chwilką ją odebrałam.
Po raz kolejny skorzystałam z asortymentu sklepu DystryktZero.pl :)
Figurki Funko są tak słodkie, że planuję już poszerzenie mojej kolekcji o kilka kolejnych, jednak na razie przekonajmy się, na jaką postać się zdecydowałam.


Przed państwem - potężny Thor xD



Mam słabość do tych figurek, są po prostu przeurocze <3




Kupując figurkę Thora zastanawiałam się długo, którą wybrać...
z Thor: Mroczny Świat...



... czy z Avengers: Czas Ultrona.


Potem jednak uznałam, że w hołdzie Avengersom zdecyduję się na tę drugą, a poza tym, po dłuższym zastanowieniu się uznałam, że ta druga jest ładniejsza xD


Loki już przywitał się z braciszkiem...


... czyż oni nie są słodcy? <3

Póki co, moja kolekcja liczy sobie trzy figurki, ale jak już wspomniałam, planuję kupić jeszcze kilka.
Oczywiście związane z Marvelem :)


Pod koniec sierpnia pojawi się Scaret Witch (którą muszę mieć) i nadal czekam na wieści odnośnie Quicksilvera...
Czy to jakaś aluzja, że to właśnie jego jeszcze nie zrobili?
(patrz - recenzja Czasu Ultrona)
Nie ukrywam, że zaczynam się denerwować, bo jeśli mam kupić Wandę i Pietro, to tylko razem.
W końcu do bliźniaki xD

Jak zapewne zauważyliście, zmienił się nieco wygląd bloga. 
Dodałam kilka nowych elementów, zmieniam baner... No i w końcu dodałam podstrony.
Mam nadzieję, że podoba wam się taka, nieco zmodyfikowana wersja, chociaż znając mnie, ulegnie jeszcze ona zmianie ;)

A na koniec, mały bloopers xD
Chwilowo coś się schrzaniło o oświetleniem (albo z lampą błyskową)

- Cóż się stało? Wszystko jest czerwone!
- To przez tę twoją pelerynkę...

piątek, 22 maja 2015

Tylko dziecinna zabawa

6 komentarzy:
 Piąteczek, a więc wreszcie mam chwilę, żeby odetchnąć :)
Zgodnie z obietnicą, postanowiłam wrzucić pierwsze opowiadanie (a w zasadzie krótką historyjkę) o, czego łatwo się domyślić, moim ukochanym Lokim <3
Ale nie on jedyny się tutaj pojawi...
Słowem wstępu, cała akcja dzieje się, gdy Loki jest jeszcze dzieckiem.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Bez dalszych więc wstępów, zapraszam do czytania ;)

★★★

Tylko dziecinna zabawa


Gdy jego brat bawił się z przyjaciółmi, udając, że walczą, on wolał samotnie, z dala od wszystkich, w skupieniu przeczytać książkę.
Od zawsze pasjonowały go historie zapisane na kartach. Thor wolał walczyć, a Loki przeżywać bitwy wraz z bohaterami z opowieści.
Siedział pod drzewem, z polanie, na której nieopodal biegał Thor wraz z kilko wam przyjaciółmi. Początkowo nie potrafił skupić się na lekturze przez głośne wrzaski, ale im dłużej czytał, tym bardziej odcinał się od rzeczywistości. Nie słyszał już nic, żadnych rozpraszających go odgłosów.
Nawet niepokojącego szelestu liści…
Gałąź, pod którą siedział pochyliła się ku ziemi. Nie zrobiła tego jednak sama. Gałąź zatrzeszczała pod ciężarem drobnej postaci, która od dłuższego czasu obserwowała wszystko z góry.
Sif może i nie była typem samotnika, ale lubiła czasem odpocząć od rówieśników. Zwłaszcza, że uważała swoich kolegów na wyjątkowo dziecinnych. Oni nadal woleli wojować między sobą. Jednak od jakiegoś czasu, Sif czuła się wśród nich obca. Pierwotnym zamysłem jej wspinaczki na drzewo była chęć podpatrywania walczącego z przyjaciółmi Thora.
Od zawsze imponował jej swoją odwagą i siłą. Nauczył ją wielu rzeczy, bo on jako jedyny ze wszystkich chłopców, których poznała wierzył w jej siłę i jej umiejętności. Widział w niej wojowniczkę, którą zawsze chciała się stać. I kiedy wszyscy dookoła kpili z niej, z jej marzeń i ambicji, Thor podjął się szkolenia jej. Rozegrali wiele bitew, a z każdą kolejną, Sif była silniejsza. Z każdą kolejną coraz łatwiej wygrywała i wiedziała, że nie dla tego, że Thor jej na to pozwalał.
Jednak nawet waleczny Thor mógł się jej znudzić. Obiektem jej  zainteresowania, nagle stał się Loki.
Siedzący cichutko pod drzewem, czytający książkę Loki, którego rzadko kiedy widziała bawiącego się z innymi.
Sif z niespotykaną gracją zeskoczyła z gałęzi i wylądowała tuż obok chłopca.
Tego jednak też nie zauważył.
Podeszła do niego od tyłu, zaglądając przez ramię. Ciekawsko śledziła tekst, którym Loki był tak pochłonięty.
- Co tam czytasz? – zapytała wreszcie, mając dość oczekiwania na jego reakcję.
Odwrócił się gwałtownie, przyglądając jej się zakłopotany. Najwyraźniej nie spodziewał się jej towarzystwa. Czy raczej, czyjegokolwiek towarzystwa.
Milcząc, zamrugał kilkukrotnie oczami. Odruchowo spojrzał na okładkę książki.
- Beowulf – odparł po chwili.
- O czym? – z uśmiechem przykucnęła obok niego, ciekawsko przechylając głowę.
- O takim bohaterze, który walczy ze smokami – instynktownie prześledził tekst – Pokonał już dwa. Nie skończyłem jeszcze, ale pojawia się trzeci smok, z którym Beowulf musi walczyć.  
- Fajne. Może nawet przeczytam.
- Ty czytasz? – uniósł jedną brew.
- Czasami – obojętnie wzruszyła ramionami – Co w tym dziwnego?
- Nic takiego – zaprzeczył gwałtownie – Po prostu nie wiedziałem, że lubisz czytać.
- No wiem, wszyscy raczej widzą mnie jako przyszłą wojowniczkę – uśmiechnęła się dumnie – Ale o to mi chodzi, chcę kiedyś walczyć.
- Tak jak Thor – mruknął do siebie pod nosem, po czym zamknął książkę.
- A ty? – spytała nagle, wskazując podbródkiem na bawiącą się nieopodal grupę dzieci – Czemu nie lubisz walczyć?
- Lubię, ale… - przygryzł dolną wargę – Po prostu wolę książki.
Pokiwała głową ze rozumieniem. Sama dość często robiła coś na przekór wszystkim. Prawie nikt nie wierzył, że młoda Asgardka mogłaby być wojownikiem.
- Chodź ze mną – wstała, po czym wyciągnęła do niego rękę.
- Po co? – zapytał niepewnie.
- Dołączymy do reszty – uśmiechnęła się ciepło, pochylając się nieco w jego stronę – Będzie fajnie.
- No nie wiem – zacisnął mocniej palce na grzbiecie książki.
- Nie daj się prosić. Pójdziemy tam, a ja w zamian za to przeczytam tę książkę.
Odruchowo spojrzał na egzemplarz, po czym przeniósł wzrok na Sif.
- Obiecuję – chcąc bardziej go przekonać, przyłożyła dłoń do serca – To jak?
Nie wahając się już podał jej rękę, na co ona z uśmiechem pociągnęła go w górę.
Udało jej się.
Przekonała go.
Wygrała. 
Jak zawsze…

***

Beowulf - epicki poemat historyczny z VIII w., opowiadający o przygodach walecznego Beowulfa.

★★★

Długo myślałam nad tym, jaką książkę Loki mógłby czytać (i żeby przypadła do gustu również Sif). Wtedy natknęłam się na Beowulfa, który wydał mi się odpowiednią lekturą, zarówno ze względu na tematykę jak i datę powstania tego utworu. 

To moje pierwsze opowiadanie tego typu, mam nadzieję, że nie jest złe.
Wiem, że nie przesadziłam z długością, ale miała być to waśnie taka, krótka historyjka.
Dajcie znać, co o tym myślicie i czy takie wpisy mają sens :)

A tak na marginesie, właśnie zamówiłam nową figurkę do mojej pop'owej kolekcji...
Zgadniecie, jaką? ;)

sobota, 16 maja 2015

Blogowy Bonus - opowiadania

2 komentarze:
Po prostu nie potrafię się powstrzymać przed pisaniem...
Nawet, jeśli w grę wchodzi Marvel :)

Uwielbiam pisać opowiadania, zwłaszcza o moich ulubionych filmowych bohaterach, stąd też pomysł, aby cząstkę mojej pisarskiej pasji wprowadzić na tego bloga.

Opowiadania, tzw. shorty, będę krótkie, najprawdopodobniej jednowątkowe.
Oczywiście, tematyka niezmienna, czyli pozostajemy przy Marvelu, a dokładniej - przy Thorze, ewentualnie przy Avengers.
Jednak bohaterami moich opowiadań będą na pewno Loki, którego jak już wiecie kocham oraz...
Pozwolę sobie zachować w tajemnicy dalszą część obsady, bo będzie ona dość spora ;)

Mam kilka pomysłów, ale nie jest ich zbyt dużo, stąd też mała uwaga:
Opowiadania na tym blogu będą swego rodzaju bonusem
Będą pojawiały się raz na jakiś czas, kiedy wpadnie mi do głowy jakiś ciekawy pomysł ;)
No chyba, że zdarzy się iż wymyśle fabułę nieco dłuższego opowiadania, składającego się z kilku rozdziałów... Co prawda, chodzi mi kilka takich po głowie, ale nie wiem, czy plany te wcielę wżycie...
Wszystko się okaże :)

Mam nadzieję, że jesteście zainteresowani tym pomysłem.
Jeśli nie, trudno, mam nadzieję, że kiedyś znajdzie się taki ktoś :)

W każdym razie, wkrótce dodam osobną podstronę Opowiadania, gdzie będziecie mogli znaleźć krótkie opisy i linki do wpisów z opowiadaniami.
Pierwsze pojawi się (mam nadzieję) już niedługo, więc bądźcie czujni!
Do następnego wpisu ;)

środa, 13 maja 2015

(Nie)obiektywna recenzja - Avengers: Czas Ultrona

4 komentarze:
Byłam, zobaczyłam... i nie mogę uwierzyć własnym oczom!
Ten wpis zawiera spoilery. 
Jeżeli jeszcze nie oglądałeś filmu, najlepiej odpuść sobie dalszą lekturę.
Czytasz na własną odpowiedzialność.


A więc, właśnie wróciłam z kina i odczuwam natychmiastową potrzebę wypowiedzenia się na temat filmu...
Nie zlinczujcie mnie, ale byłam na wersji z dubbingiem...
Ale spokojnie, z oryginałem też zdążyłam się zapoznać ;)
Poza tym myślę, że dubbing nie był taki zły. Może poza małymi wyjątkami, ale przynajmniej oszczędzono tekstów typu:
"- Zatkało kakao?"

Zacznijmy od tytułowej postaci, a tym samym filmowego złoczyńcy, czyli Ultrona.
Robot z problemami, który nie widzi zasadniczej różnicy pomiędzy pokojem na świecie, a zagładą ludzkości, stworzony przez Starka jako program ochrony naszej planety...
Ultron jest niebezpiecznym przeciwnikiem, jest w stanie zniszczyć całą populację ludzką, ale sceny,kiedy nucił piosenkę z Pinokia... Miało wyjść strasznie,a wyszło...
...tak średnio.


Samego Iron Mana było trochę za dużo, mimo skromnym zdaniem.
Oczywiście, nie żebym narzekała, bo sceny z jego udziałem były rewelacyjne.


Steve po prostu rozwalił mnie z tą swoją dbałością o kulturę językową twojej drużyny...
Sceny z tej serii należały do moich ulubionych xD


Muszę też przyznać, że humor w tym filmie był na poziomie, co jest olbrzymim plusem :)

A teraz nadszedł czas na mój ulubiony wątek...
Bliźniaki <3
Co do dwóch nowych Avengersów (a w zasadzie jednego, bo tylko Scarlet Witch dołączyła do ekipy; zaraz wyjaśnię dlaczego) muszę przyznać, że pokochałam oboje.
Zarówno za ich indywidualne postacie, jak i za ich cudowną relację <3


Z początku byłam zachwycona postacią Scarlet Witch, jej siłą i magicznymi zdolnościami. Polubiłam ją długo przed tym, jak obejrzałam film.
Natomiast jej brat, Quicksilver...
Jego też polubiłam (i to nawet bardzo), ale żałuję, bo teraz nie miałabym depresji...
O co chodzi?
Cóż, Marvel postanowił się go pozbyć.
A wiecie, co jest w tym najgorsze, że dopiero co polubiłam tę postać, a tu nagle
BUM!
 I Quicksilvera nie ma.
Przeklętym bądź, Joss Whedon!
Dlaczego życie musi być takie okrutne...
Pociesza mnie jedynie to, że Quicksilver nie zginął na marne. Ocalenie Hawkeye'a i tego chłopca jest godne podziwu. 

Myślicie, że skończyłam?
Nic bardziej mylnego!
Naprawdę muszę się rozpisać na ten temat... Czasami mam wrażenie, ze vlogi byłyby łatwiejsze, z tą moją tendencją do rozgadywania/rozpisywania się.

Umilę wam tę długą wypowiedź przyjemnymi wizualnie obrazkami <3
W każdym razie, nadal to do mnie nie dociera.
A czy wiedzieliście, żeby były dwie wersje scenariusza?
W jednej Pietro miał przeżyć...
Jaki jest sens tworzyć nową postać i w tym samym filmie się jej pozbywać?
Gdzie tu logika?!
Tak jakby Marvel kierował się logiką...
Ostatnio przeczytałam, że skoro nie widzimy na końcu ani nagrobka, ani pogrzebu Pietro, to jest cień szansy, że jednak nie umarł. Podobno aktor grający Quicksilvera przedłużył kontrakt... Jest pełno plotek.
Pocieszam się jedynie faktem, że w filmach Marvela, nikt tak do końca nie umiera :)
Czas pokaże, ile w tym prawdy. Na razie czekam na Captain America: Civil War, gdzie wystąpi Scarlet Witch. Podobno to właśnie ona ożywi brata właśnie w tej części...
Chociaż podobno Pietro ma zostać przywrócony dożycia przez lek, który podano agentowi Coulsonowi.
Równie dobrze, geniusz medycyny, dr. Cho mogłaby użyć tej swojej kołyski i zrobić z niej wreszcie jej użyć. Przecież chyba temu ma to służyć, prawda?
Za dużo niewiadomych, ale zakończę już te spekulacje... Chociaż mogłabym ciągnąć to duuużo dłużej xD


Zawiodłam się również, gdyż gościnnie miał pojawić się Tom Hiddleston (dla niewtajemniczonych - Loki), który jednak się nie pojawił...
Twórcy uznali, że w filmie i tak jest za dużo wątków itd, a Loki, jak to Loki, mógłby tylko niepotrzebnie namieszać, więc jedyną scenę z nim wycięli...
Ale nic straconego, podobno Lokiego będziemy mogli zobaczyć w dodatkach na Blu-Ray'u.

Poza brakiem Lokiego oraz końcem Quicksilvera drażnił mnie też wątek Hulk i Czarna Wdowa.
No właśnie, drażnił.


Po obejrzeniu filmu muszę stwierdzić, że są nawet uroczą parą i nie spodziewałam się, że ich polubię.
Ale czemu się dziwić? Jeszcze do niedawna byłam zwolenniczką Clintashy xD


A skoro mowa o Clincie... Fakt, że ma rodzinę po prostu mnie zaskoczył.
Tego nigdy bym się nie spodziewała.
Żona, dzieci, a najmłodszemu dał na imię Nathaniel Pietro Barton...
W tamtym momencie drugi raz się poryczałam...
Znów wracam do tematu Quicksilvera...
Ale wróćmy do Clinta. Strasznie spodobał mi się jego rozwinięty wątek. Żona i dzieciaki po prostu urocze. Teraz Clintasha przestała mieć sens xD

A Vision?
No cóż,.wiele osób wyczekiwało go, o czym czytałam na licznych forach, ale dla mnie...
To po prostu kolejny Avenger.


Nic do niego nie mam, rozwala twoimi tekstami, ale oprócz tego nie widzę w nim nic szczególnego, poza tym,że jest jakby ludzkim wcieleniem JARVISA, z jednym z kamieni nieskończoności w czole i potrafiącym unieść Mjollnir.
Poza tym, niezbyt podoba mi się fakt, że kręci coś z Wandą, co można łatwo zauważyć.
Wiem, że jest to wątek z komiksu, ale po prostu mi się to nie podoba :)
Związek z robotem?
That is strange...

Podsumowując, mimo czterech elementów/wątków, które mi nie pasują, film jest rewelacyjny.
Ścieżka dźwiękowa była w porządku, nie tak dobra jak z Thor: Mroczny Świat, ale spodobała mi się.
Nie żałuję czasu spędzonego w kinie, ponieważ nie nudziłam się ani przez moment.

Fakt, momentami myślałam, że z wrzaskiem opuszczę salę...
Marvel wykończy mnie psychicznie.
... ale pomimo to, mogę śmiało powiedzieć, że pokochałam ten film równie mocno, jak pierwszą część.
Jeśli już oglądaliście Czas Ultrona, wiecie doskonale, co czuję, a jeśli nie...
To do kina, ale już! xD

wtorek, 12 maja 2015

Thor: Mroczny Świat, czyli wielki powrót Lokiego!

2 komentarze:
Postanowiłam napisać kolejny wpis na kształt filmowej recenzji, chociaż wybrałam dość nieodpowiedni moment. Nie mogę skupić się na niczym innym, ale dlaczego tak się dzieję wyjaśnię pod koniec, żeby nie mieszać :)

Słowem wstępu, Thor: Mroczny Świat jest drugim filmem o gromowładnym bogu.
Tym razem, musi on stawić czoło Malekithowi i całej armii mrocznych elfów.
Mimo tego głównego wątku, ja najbardziej ucieszyłam się z Lokiego, który w tym filmie odgrywa nieco ważniejszą role. Mimo iż nie jest tutaj głównym, czarnych charakterem.
Zastanawiam się, czy w ogóle nim był...


Obsada filmu nieuległa zmianie po poprzedniej części, nie wliczając Fandrala, który w tej części grany jest przez Zachary'ego Levi. 


Filmową rozkminkę rozpocznę od tytułowego bohatera, czyli rzecz jasna Thora.
Chociaż jak każdy fan Lokiego nie obraziłabym się, gdyby to właśnie on był tytułowym bohaterem.
W tej części, bóg piorunów wydaje się być trochę bardziej rozgarnięty niż w pierwszej części, co działa oczywiście na plus. 
I chociaż Thor nie jest moją ulubioną postacią, to w Mrocznym Świecie, nieco bardziej przypadł mi do gustu.



W prawdzie zaczęłam od Thora, ale miała to być tylko taka zmyłka ;)
Loki, który w Avengers pokazał swoją mroczną stronę, tutaj odbywa karę... która na szczęście nie trwa długo xD
Mam problem, ponieważ nigdy na temat Lokiego nie potrafię wypowiedzieć się obiektywnie. 


Twórcy filmu postanowili nieco rozwinąć relację między Thorem i Lokim, co jest olbrzymim plusem.
Strasznie podobają mi się ich dialogi.
Poza tym, widać, że Thor wciąż traktuje Lokiego jak młodszego braciszka ( <3), mimo małych sprzeczek, które tylko ubarwiają tę relację.


Każdy film Marvela ma złoczyńcę, tutaj jest nim Malekith.
W sumie, to jest on słabym czarnym charakterem, przynajmniej według mnie.
Wolę Lokiego, chociaż jego złowieszcze plany są...
No cóż, takie sobie.

W kwestii fabuły pozostaje jeszcze scena, kiedy ginie Loki...


Właściwie,w filmach Marvela nikt nigdy tak naprawdę nie ginie, ale ta scena była tak realistyczna...
Ale zanim zdążyłam przetworzyć informację o śmierci mojej ukochanej postaci okazało się, że jednak przeżył...
Marvel wykończy mnie psychicznie...

Skoro już mówimy o uśmiercaniu postaci, w Mrocznym Świecie tracimy jedną, dość lubianą postać...
Ja również ją lubiłam...
W tragicznych okolicznościach umiera Frigga.


Kurcze, naprawdę ją lubiłam...
Marvel wykończy mnie psychicznie...

Reszta postaci, czyli Jane, czy Selvig są dla mnie tutaj neutralne. Nie wkurzyli mnie, ale szału nie było.
Chociaż muszę przyznać, że spodobała mi się nowa, filmowa para - Darcy i Ian <3

Film, poza efektami, fabułą i oczywiście Lokim, zachwycił mnie również ścieżką dźwiękową.
Najbardziej podobają mi się utwory Deliverance oraz Into Eternity, które możecie znaleźć w mojej małej playliście na górze bloga ;)
Ta śliczna, przewodnia melodia <3


Nie mam pojęcia, o czym jeszcze pisać...
Czekanie na Avengers: Czas Ultrona doprowadza mnie do szału, zwłaszcza, że wokół tyle spoilerów.
Najbardziej ubolewam nad faktem, że przedwcześnie dowiedziałam się czegoś ważnego, a jednocześnie okropnego...
Ale skoro wiem o tym teraz, to przynajmniej nie będę histeryzowała w kinie xD
Pech chciał, że do kina wybieram się dopiero jutro, o ile w ogóle jutro się wybiorę.
Aż mnie skręca z ciekawości, nie wiem, jak długo wytrzymam...
Trzymajcie kciuki,żebym jakoś to przetrwała ;)

niedziela, 10 maja 2015

Na cześć Lokiego

2 komentarze:
Wiecie, jak ciężko jest znaleźć gadżet związany z Lokim?
Fani zagranicą mają znacznie łatwiej...
Ale trzeba sobie jakoś radzić, prawda? :)

Postanowiłam dodać nowy rodzaj wpisów na blogu, dotyczył on będzie handmade'owych, marvelowych gadżetów. Będę się starała robić je własnoręcznie, ale będę wam też pokazywać gadżety nie mojego autorstwa, ale warte uwagi.

Koniec wstępu :)

Tytuł wskazuje, że wpis ten dotyczyć będzie Lokiego.
Jakże mogłoby być inaczej? 

Już jakiś czas temu, korzystając z wolnego czasu oraz mojej pasji związanej z rękodziełem, zrobiłam bransoletkę, która okazała się być moim pierwszym, handmade'owych gadżetem związanym z Marvelem.


Każdy element bransoletki (nie licząc sznurka) wykonany jest z modeliny, głównie zielonej - czarne elementy są pocieniowane czarnym pastelem.

Wzorki to nic innego, jak odrobina żółtej modeliny, a naprawdę lubię robić takie modelinowe detale :)




Wzorki na poszczególnych koralikach nie są zwykłymi wzorkami. 
To litery, ale o specyficznych charakterze pisma. 
Bardzo spodobał mi się taki styl, a zauważyłam go przeglądając Tumblra (dziękuję internecie *-*) i natknęłam się na ten obrazek:


Jako że jestem leniem i nie chciało mi się robić całego cytatu (poza tym, musiałabym zrobić bardzo dużo małych koralików) postanowiłam wykorzystać tylko część, a mianowicie imię mojego ulubionego, marvelowego bohatera :)
Mam nadzieję, że po wyjaśnieniu rozróżniacie te litery ;)


Nie wiem, jak wam, ale mojemu pop'owemu Lokiemu bransoletka przypadła do gustu xD

- Czy ja mam na czole napisane zdrajca?  

Swoją drogą, to ktoś, kto nie oglądał ani Avengers, ani Thora, ani nie wie, kim jest Loki, może się nie zorientować, co jest tu napisane, a to dodaje bransoletce odrobiny tajemniczości ;)

A jeśli zastanawiacie się, jaka książka posłużyła za tło do moich zdjęć, przedstawiam wam mój nowy nabytek:


Na książkę tę natknęłam się przypadkiem, ale sam tytuł sprawił, że musiałam ją przeczytać.
I tak oto znalazła się u mnie.
Nie zaczęłam jej jeszcze czytać, ale zapowiada się naprawdę interesująco :)


Mam nadzieję, że zainteresuje was nowa seria na blogu.
Postaram się do teraz publikować posty bardziej regularnie, bo ostatnio trochę zaniedbałam, zarówno ten, jak i resztę moich blogów...