Jako że mogę pochwalić się sporym zapasem pomysłów na marvelowe opowiadania, postanowiłam umilić wam to wtorkowe popołudnie (osobiście, nienawidzę wtorków, a dzisiejszy przekroczył już wszelkie granice) kolejną, krótką historyjką...
... ale z góry uprzedzam, to opowiadanie jest troszkę bardziej depresyjne, niż poprzednie :)
... ale z góry uprzedzam, to opowiadanie jest troszkę bardziej depresyjne, niż poprzednie :)
Akcja rozgrywa się mniej-więcej po wydarzeniach z Thor: Mroczny Świat.
Bardzo mocno inspirowałam się piosenką My Immortal, której tekst możecie przejrzeć tutaj.
W niektórych momentach wykorzystałam przetłumaczone fragmenty tego utworu, oczywiście modyfikując nieco treść.
★★★
Mój Nieśmiertelny
Była taka zmęczona byciem tutaj. Każdy kąt, każdy przedmiot
na zamku przywoływał przykre wspomnienia. Chciała zapomnieć, ale nie potrafiła.
Było to jeszcze bardziej bolesne.
Stała nad brzegiem rzeki, wpatrując się we wzburzone fale.
Tak często tutaj przychodził.
Jego ulubione miejsce.
Przychodził tutaj zawsze, gdy coś go trapiło. Gdy miał jakiś
problem.
Kiedy nie było go w
pałacu, doskonale wiedziała, gdzie go szukać. Zawsze siedział na najbardziej
wysuniętym w stronę rzeki kamieniu, z zamyśleniem przyglądając się potokowi
spływającego w dół przepaści. Nie mogła zrozumieć, czemu akurat to miejsce
wybrał, ale musiała przyznać, że miało w sobie pewną tajemniczość.
Zupełnie tak, jak Loki.
Poczuła, jak zaczynając piec ją oczy. Uczucie to zawsze
towarzyszyło jej, gdy o nim wspominała.
Najgorsze jednak było to, że już raz go straciła. Już raz
pogodziła się z faktem, że odszedł. Łudziła się, że za drugim razem ból nie
będzie aż tak silny.
Myliła się.
I to bardzo.
Teraz cierpiała jeszcze bardziej, choć starała się tego nie
okazywać.
Gdy płakał, ocierała każdą z jego łez.
- Loki?
Jej łagodny głos odbił
się echem po jego komnacie.
Drgnął na dźwięk
swojego imienia. Nie spodziewał się tutaj nikogo. A zwłaszcza Sif.
- Wszystko w porządku?
– zrobiła krok w jego stronę, przyglądając mu się zatroskana.
Wiadomość o koronacji
Thora była dla niego ogromnych zaskoczeniem. Tak jak dla wszystkich. Nikt nie
spodziewał się, że Odyn tak szybko zdecyduje się przekazać władze któremuś z
synów.
Jednak dla Lokiego był
to szczególny cios.
- Nic mi nie jest –
odparł cicho.
Nie przekonało jej to.
Podeszła do niego i usiadła obok. Popatrzyła na niego. Na jego policzkach widać
było ślady łez, które za wszelką cenę chciał przed nią ukryć. Otarł twarz
dłonią.
Nie była pewna, co
powinna powiedzieć. Wiedziała doskonale, że zapewnienie „wszystko będzie
dobrze” go nie przekona. Milcząc, ostrożnie położyła dłoń na jego ramieniu,
wdychając ciężko.
- Dlaczego to musi być
takie niesprawiedliwe? – zapytał nagle zwieszając głowę – Dlaczego nigdy nie
mogę być tak doskonały, jak Thor? Chciałbym chociaż raz mu dorównać…
Przypomniała sobie,
jak Odyn zwrócił się do starszego syna, gdy informował o przyszłej koronacji.
„Thorze, mój prawowity
następco.”
Przypomniała sobie
wyraz twarzy Lokiego tuż po tych słowach. Oczy przepełnione smutkiem, poczuciem
niesprawiedliwości.
Rozumiała, że nie
chciał dłużej słuchać wychwalania brata i wymknął się do swojego pokoju.
Wiedziała, jak bardzo jest dla niego ważne uznanie ojca. Odyn natomiast dał
jasno do zrozumienia, że ma wśród synów ulubieńca. I nie jest nim Loki.
- Nie martw się –
uśmiechnęła się do niego pocieszająco – Nie jesteś sam.
Popatrzył jej prosto w
oczy. Sif, mimo zaciętości i waleczności, jaką okazywała na polu walki,
potrafiła być dla niego wyrozumiała i czuła. Ufał jej i mógł nazwać ją
prawdziwą przyjaciółką.
Zawsze była w stanie
go pocieszyć. Wystarczył jej uśmiech lub choćby najmniejsze słowo. Czasami
wystarczyła mu jedynie jej obecność.
Po jego policzku
zsunęła się kolejna, świeża łza, jednak
nim spadłą na ziemię, Sif zdążyła ją otrzeć.
- Nie płacz, już
dobrze – szepnęła ciepło – Jestem przy tobie…
Gdy krzyczał, przeganiała każdy z jego lęków.
Koszmary.
Nienawidziła ich.
Zresztą, tak jak wszyscy.
Nachyliła się nad nim,
ostrożnie odgarniając z jego czoła kilka kruczoczarnych kosmyków. Zaciskał
powieki, a jego oddech stawał się coraz szybszy.
Delikatnie przyłożyła
dłoń do jego czoła. Gorączka wydawała się powoli spadać.
Czuwała przy nim nie
tylko ze względu na prośbę Friggi. Sama czuła się zobowiązana, by przy nim być.
Nagle poderwał się z
łóżka z krzykiem. Nie była tym zaskoczona. Jego sen pozostał tajemnicą, ale
domyślała się, że było to ciężkie przeżycie.
Położyła dłoń na jego
ramieniu i ostrożnie przywróciła go do pozycji leżącej. Początkowo rozglądał
się wokół ze strachem, jakby nie wiedział, gdzie jest. Jego oddech zaczął
stopniowo się uspokajać, gdy dotarło do niego, że znajduje się we własnej
sypialni. Powoli przeniósł wzrok z Sif.
- Spokojnie, Loki – szepnęła czule – To był
tylko zły sen.
Uśmiechnął się do niej
lekko.
Jej obecność sprawiła,
że strach minął szybko. Odkąd pamiętał, koszmary były w stanie dosyć go
przestraszyć. Żałował, że wcześniej nie było przy nim Sif.
Wtulił się w stos
miękkich, zielonych poduszek, po czym zamknął oczy.
- Śpij spokojnie –
pogłaskała go po policzku – Będę tuż obok ciebie. Obiecuję.
Przez te wszystkie lata trzymała jego dłoń.
Walki na asgardzkiej
arenie odbywały się co roku. Był to pewien rodzaj zawodów, w których Brai dział
tylko szlachetnie urodzeni i wielcy wojownicy, oraz rozrywki, którą oglądali poddani,
podziwiając zmagania wojowników.
Jak nakazywały
prastare obyczaje, młodzi następcy tronu również mieli wziąć dział w walkach.
Był to swego rodzaju egzamin dojrzałości. Gdy nadchodził odpowiedni czas,
sprawdzano umiejętności bitewne książąt, czy nawet księżniczek, które choć rzadko,
zdarzały się w dynastii.
Stał nieruchomo po
środku korytarza. Wolał pozostać w jego cieniu, niż znów zetknąć się z blaskiem
Thora. Nie podzielał miłości do walki, którą przejawiał jego brat, a także
ojciec. Preferował raczej nauki zaklęć. Magia była dla niego ciągłą zagadką,
którą stopniowo chciał odkrywać.
Zamknął oczy i wziął
głęboki wdech, próbując się uspokoić.
- Denerwujesz się? –
nagle, jakby znikąd, tuż obok niego pojawiła się Sif.
Popatrzył na nią
zaskoczony. Jej twarz aż promieniała ze szczęścia. Ona również uwielbiała
walczyć…
- Nie denerwuję się,
po prostu… - zaprzeczył, jednak nie miał pojęcia, co jeszcze powiedzieć.
Z przejęcia nie
potrafił wymyślić żadnego sensownego kłamstwa, co zdarzało mu się bardzo
rzadko. Właściwie, nie zdarzało mu się to nigdy.
Chwila ciszy, podczas
której próbował jakoś się wybronić, zaczęła być niepokojąco długa. Z każdą sekundą
stawała się coraz bardziej niezręczna.
- Och, Loki –
pokręciła z uśmiechem głową – Może i jesteś dobrym kłamcą, ale to chyba nie
jest twój dzień.
Zwiesił głowę,
zatrzymując wzrok na czubkach swoich butów.
- No już, nie obrażaj
się – nachyliła się lekko nad nim – Mam coś dla ciebie.
Zaciekawiony, popatrzy
na nią.
- Trzymaj –
powiedziała, wciskając mu do dłoni jakiś przedmiot.
Przyjrzał mu się
dokładniej. Niewielkie, smukłe ostrze o ozdobnej, posrebrzanej rękojeści.
- Sztylet? –zapytał –
Czemu akurat sztylet?
- Chyba musisz mieć
coś do obrony, prawda? Miecz bywa za ciężki, a sztylet jest mały, lekki i
poręczny, idealny do obrony. Zaufaj mi, przyda ci się.
Posłała mu ciepły
uśmiech.
- Dziękuję –
powiedział nieśmiało.
- Żaden problem –
ostrożnie chwyciła go za rękę – A teraz, nie przejmuj się już. Pójdziemy tam
razem, dodam ci otuchy.
Skinął z uśmiechem
głową i ścisnął mocniej jej ciepłą dłoń, po czy oboje skierowali się w stronę
areny…
Jednak on wciąż miał ją całą…
Nie liczył się dla niej Thor, którego uwagi i uczucia tak
bardzo niegdyś pragnęła. Pogodziła się już dawno z faktem, że zawsze będą
przyjaciółmi. Że miejsce w jego sercu zajęła inna kobieta.
Loki był zupełnie inny. Zabiegał o jej uwagę, robił
wszystko, by go zauważyła.
I w końcu zauważyła.
Teraz nie wyobrażała sobie bez niego życia. Chociaż
doskonale wiedziała, że będzie musiała takie życie zaakceptować.
Wspomnienia były zbyt bolesne, ale bez nich było jej jeszcze
ciężej. Nie potrafiła tak po prostu o nim zapomnieć.
Do wody, z pluskiem spadła jedna z jej łez. A później
kolejna i kolejna.
Nie potrafiła już powstrzymać płaczu. Jedyne, czego teraz
pragnęła był on.
Nie Loki, książę Asgardu.
Loki, którego znała. I którego kochała.
Czuła się taka bezradna. Najsilniejsza wojowniczka w
Asgardzie, teraz nie mogła nic zrobić.
Bez względu na to, jak bardzo tego chciała…
Oddała by wszystko, by raz jeszcze rzucić mu się w ramiona,
poczuć jego oddech na jej skórze, usłyszeć jego kojący głos.
★★★
Wymyśliłam je na szybko i nie chciałam jakoś specjalnie rozwijać, gdyż to nie one są najważniejszym punktem tego opowiadania ;)
W każdym razie, starałam się kazać różne oblicze relacji Lokiego i Sif, przyjacielskie i trochę bardziej przyjacielskie...
Mam nadzieję, że wam się spodobało i opisałam wszystko w miarę zrozumiały sposób :)
Po przeczytani zapewne uważacie, że widzę Lokiego i Sif jako parę...
No cóż, macie rację, tak właśnie jest :)
Kiedyś nie "spikałam" Lokiego z nikim, ale później uznałam, że przyda mu się osoba, która mogłaby utrzymać go po jasnej stronie mocy. Padło na Sif, ponieważ jest jedno dokładnym przeciwieństwem, a przeciwieństwa się przyciągają :)
Kiedyś zapewne się o tym rozpiszę, ale jest to temat na chwilę, więc poświęcę mu osobny post.
Mam też pomysł na opowiadanie, znacznie dłuższe i niezwiązane z Lokim...
Będę musiała to jeszcze przemyśleć, ale naprawdę mnie korci, żeby to napisać.
Powiem tylko, że temat dość świeży, zgadnijcie do jakiego filmu będę nawiązywała.
Czasami mam wrażenie, że za bardzo zmuszam was do myślenia xD
Super opowiadanie. Ciężko mi się przezwyczaić do Sif i Lokiego jako pary, ale czuje, że ich pokocham. Świetnie napisane opowiadanie, pełne emocji, tak jak lubię. Jeżeli chodzi o film, naprawdę nie mam zielonego pojęcia. Może Avengers, nie wiem. I spokojnie, ja tam lubie myśleć :*
OdpowiedzUsuńDziękuję i cieszę się, że spodobał ci się Loki i Sif. Ta para nie ma zbyt wielu zwolenników xD
UsuńCo do kolejnego opowiadania, to owszem, zgadłaś - Avengers. I jeśli mogę coś zdradzić, to dotyczyć ono będzie Czasu Ultrona, a zatem pojawi się kilka nowych postaci, ale nie powiem, jakich. Pierwszy rozdział, wraz z krótkim wstępem już wkrótce ;)
W połowie nie wytrzymałam, muszę doczytać. Mam potargane wnętrzności, łzy ciekną mi po policzkach. Chyba jestem chora. (Tak, taka reakcja jest dobra, ale że będzie aż tak silna, to się nie spodziewałam.)
OdpowiedzUsuńWow, w miarę poprawny składniowo i sensownie komentarz i to przy takiej burzy emocjonalnej. I nocy. Jestem z siebie dumna.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń