wtorek, 9 czerwca 2015

My Immortal

Jako że mogę pochwalić się sporym zapasem pomysłów na marvelowe opowiadania, postanowiłam umilić wam to wtorkowe popołudnie (osobiście, nienawidzę wtorków, a dzisiejszy przekroczył już wszelkie granice) kolejną, krótką historyjką...
... ale z góry uprzedzam, to opowiadanie jest troszkę bardziej depresyjne, niż poprzednie :)

Akcja rozgrywa się mniej-więcej po wydarzeniach z Thor: Mroczny Świat.
Bardzo mocno inspirowałam się piosenką My Immortal, której tekst możecie przejrzeć tutaj.
W niektórych momentach wykorzystałam przetłumaczone fragmenty tego utworu, oczywiście modyfikując nieco treść.

★★★

Mój Nieśmiertelny 


Była taka zmęczona byciem tutaj. Każdy kąt, każdy przedmiot na zamku przywoływał przykre wspomnienia. Chciała zapomnieć, ale nie potrafiła. Było to jeszcze bardziej bolesne.
Stała nad brzegiem rzeki, wpatrując się we wzburzone fale. Tak często tutaj przychodził.
Jego ulubione miejsce.
Przychodził tutaj zawsze, gdy coś go trapiło. Gdy miał jakiś problem.
 Kiedy nie było go w pałacu, doskonale wiedziała, gdzie go szukać. Zawsze siedział na najbardziej wysuniętym w stronę rzeki kamieniu, z zamyśleniem przyglądając się potokowi spływającego w dół przepaści. Nie mogła zrozumieć, czemu akurat to miejsce wybrał, ale musiała przyznać, że miało w sobie pewną tajemniczość.
Zupełnie tak, jak Loki.
Poczuła, jak zaczynając piec ją oczy. Uczucie to zawsze towarzyszyło jej, gdy o nim wspominała.
Najgorsze jednak było to, że już raz go straciła. Już raz pogodziła się z faktem, że odszedł. Łudziła się, że za drugim razem ból nie będzie aż tak silny.
Myliła się.
I to bardzo.
Teraz cierpiała jeszcze bardziej, choć starała się tego nie okazywać.

Gdy płakał, ocierała każdą z jego łez.

- Loki?
Jej łagodny głos odbił się echem po jego komnacie.
Drgnął na dźwięk swojego imienia. Nie spodziewał się tutaj nikogo. A zwłaszcza Sif.
- Wszystko w porządku? – zrobiła krok w jego stronę, przyglądając mu się zatroskana.
Wiadomość o koronacji Thora była dla niego ogromnych zaskoczeniem. Tak jak dla wszystkich. Nikt nie spodziewał się, że Odyn tak szybko zdecyduje się przekazać władze któremuś z synów.
Jednak dla Lokiego był to szczególny cios.
- Nic mi nie jest – odparł cicho.
Nie przekonało jej to. Podeszła do niego i usiadła obok. Popatrzyła na niego. Na jego policzkach widać było ślady łez, które za wszelką cenę chciał przed nią ukryć. Otarł twarz dłonią.
Nie była pewna, co powinna powiedzieć. Wiedziała doskonale, że zapewnienie „wszystko będzie dobrze” go nie przekona. Milcząc, ostrożnie położyła dłoń na jego ramieniu, wdychając ciężko.
- Dlaczego to musi być takie niesprawiedliwe? – zapytał nagle zwieszając głowę – Dlaczego nigdy nie mogę być tak doskonały, jak Thor? Chciałbym chociaż raz mu dorównać…
Przypomniała sobie, jak Odyn zwrócił się do starszego syna, gdy informował o przyszłej koronacji.
„Thorze, mój prawowity następco.”
Przypomniała sobie wyraz twarzy Lokiego tuż po tych słowach. Oczy przepełnione smutkiem, poczuciem niesprawiedliwości.
Rozumiała, że nie chciał dłużej słuchać wychwalania brata i wymknął się do swojego pokoju. Wiedziała, jak bardzo jest dla niego ważne uznanie ojca. Odyn natomiast dał jasno do zrozumienia, że ma wśród synów ulubieńca. I nie jest nim Loki.
- Nie martw się – uśmiechnęła się do niego pocieszająco – Nie jesteś sam.
Popatrzył jej prosto w oczy. Sif, mimo zaciętości i waleczności, jaką okazywała na polu walki, potrafiła być dla niego wyrozumiała i czuła. Ufał jej i mógł nazwać ją prawdziwą przyjaciółką.
Zawsze była w stanie go pocieszyć. Wystarczył jej uśmiech lub choćby najmniejsze słowo. Czasami wystarczyła mu jedynie jej obecność.
Po jego policzku zsunęła się kolejna, świeża  łza, jednak nim spadłą na ziemię, Sif zdążyła ją otrzeć. 
- Nie płacz, już dobrze – szepnęła ciepło – Jestem przy tobie…

Gdy krzyczał, przeganiała każdy z jego lęków.

Koszmary.
Nienawidziła ich. Zresztą, tak jak wszyscy.
Nachyliła się nad nim, ostrożnie odgarniając z jego czoła kilka kruczoczarnych kosmyków. Zaciskał powieki, a jego oddech stawał się coraz szybszy.
Delikatnie przyłożyła dłoń do jego czoła. Gorączka wydawała się powoli spadać.
Czuwała przy nim nie tylko ze względu na prośbę Friggi. Sama czuła się zobowiązana, by przy nim być.
Nagle poderwał się z łóżka z krzykiem. Nie była tym zaskoczona. Jego sen pozostał tajemnicą, ale domyślała się, że było to ciężkie przeżycie.
Położyła dłoń na jego ramieniu i ostrożnie przywróciła go do pozycji leżącej. Początkowo rozglądał się wokół ze strachem, jakby nie wiedział, gdzie jest. Jego oddech zaczął stopniowo się uspokajać, gdy dotarło do niego, że znajduje się we własnej sypialni. Powoli przeniósł wzrok z Sif.
 - Spokojnie, Loki – szepnęła czule – To był tylko zły sen.
Uśmiechnął się do niej lekko.
Jej obecność sprawiła, że strach minął szybko. Odkąd pamiętał, koszmary były w stanie dosyć go przestraszyć. Żałował, że wcześniej nie było przy nim Sif.
Wtulił się w stos miękkich, zielonych poduszek, po czym zamknął oczy.
- Śpij spokojnie – pogłaskała go po policzku – Będę tuż obok ciebie. Obiecuję.

Przez te wszystkie lata trzymała jego dłoń.

Walki na asgardzkiej arenie odbywały się co roku. Był to pewien rodzaj zawodów, w których Brai dział tylko szlachetnie urodzeni i wielcy wojownicy, oraz rozrywki, którą oglądali poddani, podziwiając zmagania wojowników.
Jak nakazywały prastare obyczaje, młodzi następcy tronu również mieli wziąć dział w walkach. Był to swego rodzaju egzamin dojrzałości. Gdy nadchodził odpowiedni czas, sprawdzano umiejętności bitewne książąt, czy nawet księżniczek, które choć rzadko, zdarzały się w dynastii.
Stał nieruchomo po środku korytarza. Wolał pozostać w jego cieniu, niż znów zetknąć się z blaskiem Thora. Nie podzielał miłości do walki, którą przejawiał jego brat, a także ojciec. Preferował raczej nauki zaklęć. Magia była dla niego ciągłą zagadką, którą stopniowo chciał odkrywać.
Zamknął oczy i wziął głęboki wdech, próbując się uspokoić.
- Denerwujesz się? – nagle, jakby znikąd, tuż obok niego pojawiła się Sif.
Popatrzył na nią zaskoczony. Jej twarz aż promieniała ze szczęścia. Ona również uwielbiała walczyć…
- Nie denerwuję się, po prostu… - zaprzeczył, jednak nie miał pojęcia, co jeszcze powiedzieć.
Z przejęcia nie potrafił wymyślić żadnego sensownego kłamstwa, co zdarzało mu się bardzo rzadko. Właściwie, nie zdarzało mu się to nigdy.
Chwila ciszy, podczas której próbował jakoś się wybronić, zaczęła być niepokojąco długa. Z każdą sekundą stawała się coraz bardziej niezręczna.
- Och, Loki – pokręciła z uśmiechem głową – Może i jesteś dobrym kłamcą, ale to chyba nie jest twój dzień.
Zwiesił głowę, zatrzymując wzrok na czubkach swoich butów.
- No już, nie obrażaj się – nachyliła się lekko nad nim – Mam coś dla ciebie.
Zaciekawiony, popatrzy na nią.
- Trzymaj – powiedziała, wciskając mu do dłoni jakiś przedmiot.
Przyjrzał mu się dokładniej. Niewielkie, smukłe ostrze o ozdobnej, posrebrzanej rękojeści.
- Sztylet? –zapytał – Czemu akurat sztylet?
- Chyba musisz mieć coś do obrony, prawda? Miecz bywa za ciężki, a sztylet jest mały, lekki i poręczny, idealny do obrony. Zaufaj mi, przyda ci się.
Posłała mu ciepły uśmiech.
- Dziękuję – powiedział nieśmiało.
- Żaden problem – ostrożnie chwyciła go za rękę – A teraz, nie przejmuj się już. Pójdziemy tam razem, dodam ci otuchy.
Skinął z uśmiechem głową i ścisnął mocniej jej ciepłą dłoń, po czy oboje skierowali się w stronę areny…

Jednak on wciąż miał ją całą…

Nie liczył się dla niej Thor, którego uwagi i uczucia tak bardzo niegdyś pragnęła. Pogodziła się już dawno z faktem, że zawsze będą przyjaciółmi. Że miejsce w jego sercu zajęła inna kobieta.
Loki był zupełnie inny. Zabiegał o jej uwagę, robił wszystko, by go zauważyła.
I w końcu zauważyła.
Teraz nie wyobrażała sobie bez niego życia. Chociaż doskonale wiedziała, że będzie musiała takie życie zaakceptować.
Wspomnienia były zbyt bolesne, ale bez nich było jej jeszcze ciężej. Nie potrafiła tak po prostu o nim zapomnieć.
Do wody, z pluskiem spadła jedna z jej łez. A później kolejna i kolejna.
Nie potrafiła już powstrzymać płaczu. Jedyne, czego teraz pragnęła był on.
Nie Loki, książę Asgardu.
Loki, którego znała. I którego kochała.
Czuła się taka bezradna. Najsilniejsza wojowniczka w Asgardzie, teraz nie mogła nic zrobić.
Bez względu na to, jak bardzo tego chciała…
Oddała by wszystko, by raz jeszcze rzucić mu się w ramiona, poczuć jego oddech na jej skórze, usłyszeć jego kojący głos. 

★★★

Retrospekcje Sif, które tutaj opisałam nie pochodzą z żadnych innych opowiadań.
Wymyśliłam je na szybko i nie chciałam jakoś specjalnie rozwijać, gdyż to nie one są najważniejszym punktem tego opowiadania ;)
W każdym razie, starałam się kazać różne oblicze relacji Lokiego i Sif, przyjacielskie i trochę bardziej przyjacielskie...

Mam nadzieję, że wam się spodobało i opisałam wszystko w miarę zrozumiały sposób :)

Po przeczytani zapewne uważacie, że widzę Lokiego i Sif jako parę...
No cóż, macie rację, tak właśnie jest :)
Kiedyś nie "spikałam" Lokiego z nikim, ale później uznałam, że przyda mu się osoba, która mogłaby utrzymać go po jasnej stronie mocy. Padło na Sif, ponieważ jest jedno dokładnym przeciwieństwem, a przeciwieństwa się przyciągają :)
Kiedyś zapewne się o tym rozpiszę, ale jest to temat na chwilę, więc poświęcę mu osobny post.

Mam też pomysł na opowiadanie, znacznie dłuższe i niezwiązane z Lokim...
Będę musiała to jeszcze przemyśleć, ale naprawdę mnie korci, żeby to napisać.
Powiem tylko, że temat dość świeży, zgadnijcie do jakiego filmu będę nawiązywała.
Czasami mam wrażenie, że za bardzo zmuszam was do myślenia xD

4 komentarze:

  1. Super opowiadanie. Ciężko mi się przezwyczaić do Sif i Lokiego jako pary, ale czuje, że ich pokocham. Świetnie napisane opowiadanie, pełne emocji, tak jak lubię. Jeżeli chodzi o film, naprawdę nie mam zielonego pojęcia. Może Avengers, nie wiem. I spokojnie, ja tam lubie myśleć :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że spodobał ci się Loki i Sif. Ta para nie ma zbyt wielu zwolenników xD
      Co do kolejnego opowiadania, to owszem, zgadłaś - Avengers. I jeśli mogę coś zdradzić, to dotyczyć ono będzie Czasu Ultrona, a zatem pojawi się kilka nowych postaci, ale nie powiem, jakich. Pierwszy rozdział, wraz z krótkim wstępem już wkrótce ;)

      Usuń
  2. W połowie nie wytrzymałam, muszę doczytać. Mam potargane wnętrzności, łzy ciekną mi po policzkach. Chyba jestem chora. (Tak, taka reakcja jest dobra, ale że będzie aż tak silna, to się nie spodziewałam.)

    Wow, w miarę poprawny składniowo i sensownie komentarz i to przy takiej burzy emocjonalnej. I nocy. Jestem z siebie dumna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń